Rumors

Obecnie trwa mała reorganizacja bloga.

Polub Tenebris na fejsbukach i bądź na bieżąco z nowościami!

Wywiad ze mną by Kaori

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!



Obserwatorzy

niedziela, 22 listopada 2015

Chapter 2

Part 1: The cave.

Szliśmy przez ciemny las północny w kierunku wskazanym przez Akurę. Nie rozumiałem jednak jego intencji. To znaczy... Tak. Twierdził, że interesują go łowcy, którzy podobno są naprawdę potężni i z nieznanego klanu. A jednak gdyby naprawdę o to chodziło, poszedłby sam. Ewentualnie zaciągnąłby mnie ze sobą, ale Tenebris i Ivrel? Raczej unikał zbyt dużej ilości demonów w swoim towarzystwie, by nikt nie odebrał mu zabawy. Co, więc było inaczej w tym przypadku?
A może wcale nie chodziło jednak o łowców, może miał jakiś plan. Całą drogę zaczepiał Tenebris i prowokował do walki Ivrel, co nie było wcale trudnym zadaniem. Wystarczyło napomknąć coś o walce, a ona już merdała radośnie ogonem. Co za niedorzeczność.
-Akura-ou - odezwałem się cicho. - Co ty właściwie planujesz?
-Oh, nie cieszysz się na małą wspólną wycieczkę, bracie?
-Zwyczajnie nie wierzę, że chodzi ci o łowców.
-A o co miałoby chodzić? - odparował.
-Co ty planujesz?
-No dobrze, masz mnie - zaśmiał się wesoło. - Ukrywają coś potężnego w tej swojej norze, ale zazwyczaj chociaż jedna z nich była w pobliżu. Nie chciałem ich zabijać, chciałem się tylko dowiedzieć co tam jest.
-Odciągnąłeś je celowo od jaskini?
-Yatori poszedł tam na zwiady.
-Zazwyczaj nie przejmujesz się tym, czy musisz kogoś zabić - zauważyłem, marszcząc brwi. - Co jest w tym przypadku inaczej?
-Na razie, jeszcze, byłoby trochę nudno bez tych wariatek. Nie sądzisz, bracie?
-O czym tam tak rrrozmawiacie po cichu? - spytała podejrzliwie Ivrel.
-Nic takiego - odparłem. - Pilnuj swojego nosa.
-Osz ty - warknęła, rzucając się na mnie, ale zatrzymał ją mój lisi ogień.
Szybko jednak rozwiała go niewielkim tornadem, a ostre pazury błysnęły w słońcu.
-Dosyć - krzyknęła Tenebris i chyba chciała interweniować, kiedy Akura-ou przyszpilił ją ręką do ziemi.
-Tutaj jestem - oznajmił radośnie. - Daj im się trochę pobawić.
-No właśnie Trrris!
Przez to, co powiedział Akura, sam zacząłem się zastanawiać, co takiego ukrywają te dwie. Co mogły trzymać w swojej jaskini, by do tego stopnia go zainteresować. Musiały ukrywać coś naprawdę... Ale nie miałem wątpliwości, że Akura podzieli się ze mną swoim odkryciem. Jeśli poszedł tam Yatori, nie było mowy o porażce.


Part 2: Inu no taisho.

Długo trwało, nim odważyłam się wychylić nos z kryjówki. Właściwie zrobiłam to dopiero wtedy, gdy przytłaczająca energia nowego króla demonów zniknęła całkowicie. Byłam zbyt przerażona po tym, co zobaczyłam. To był przełom, coś niezwykłego. Mogłam sobie jedynie wyobrazić jaki ogromny wpływ miało to mieć na przyszłość tego świata.
Już z oddali widziałam, że spora część Inu no taisho została zjedzona przez słabsze demony, które liczyły na chociaż drobne zwiększenie swojej mocy. Zresztą w tym przypadku niczym się od nich nie różniłam. Od początku przecież chciałam zdobyć chociaż trochę jego krwi. Biorąc pod uwagę jego potęgę, nawet jedna kropla mogła niesamowicie mnie wzmocnić.
Wyciągnęłam swoje sztylety i pomknęłam w tamtą stronę, tnąc wszystkie youkai, które stanęły mi na drodze. W pewnej chwili zostałam otoczona przez całą chmarę. Wykonałam kilka cięć, a one zmieniły się w pył. Było ich jednak bardzo dużo, a to dopiero początek. Dlatego schowałam broń łowców, zamiast tego wyciągnęłam jedną ze swoich lepszych fiolek i wylałam zawartość na otwartą dłoń.
Płyn powoli zwiększał swoją objętość, formując czerwoną katanę. Machnęłam nią kilka razy, tworząc ogromny powietrzny wir. Oczywiście nie zabiłam jeszcze wszystkich youkai, ale unieszkodliwiłam je przynajmniej na wystarczająco długo, by zdobyć co chciałam. Nawet ja, stojąc tuż przed pyskiem martwego Inu no taisho, czułam pewien respekt. W porównaniu z nim byłam mała i słaba. Mimowolnie skłoniłam się, a potem aktywowałam swoją moc, zdobywając tym samym najbardziej wartościową fiolkę, jaką kiedykolwiek mogłabym dostać.
-Człowiek... Człowiek... Smaczny - usłyszałam, by zobaczyć za sobą Oni.
Gdy tylko na niego spojrzałam, ryknął, zionąc mi oparami prosto w twarz.
-Giń- syknęłam i zmarszczyłam brwi.
Wyciągnęłam zza paska sztylet i skoczyłam w górę, ucinając mu lewe ramię, które niesamowicie szybko odrosło. Najwyraźniej zdążył się już obficie posilić przed moim przybyciem. Wykonałam serię kolejnych cięć, ale lecz jego regeneracja stanowczo przewyższała moje zdolności. Nie chciałam jednak jeszcze wykorzystywać swojego łupu, a wciąż miałam w zanadrzu wiele niespodzianek.
Kolejny ryk demona zwalił mnie z nóg i w ostatniej chwili uniknęłam kolejnego ataku. Wtedy wzięłam głęboki oddech i ściągnęłam opaskę z lewego oka. Spojrzałam na swojego  przeciwnika, obserwując jak jego skóra pęka w wielu miejscach, a z ran tryska krew, tak długo, aż nie rozleciał się zupełnie i nie obrócił w pył.


Part 3: What do you hide?

Wciąż podążaliśmy coraz dalej na południe. Spojrzałam podejrzliwie na Tomoe, który zaś uważnie obserwował Akurę. Wcześniej o czymś między sobą szeptali, ale nie udało mi się podsłuchać, mimo dobrego wciąż słuchu. Niepokoił mnie ten fakt. Może i demoniczni bracia byli dobrym towarzystwem raz na jakiś czas, nie ufałam im. Nie dałabym sobie za nich uciąć nawet pazura.
-Co jest, Trrris? - spytała Ivrel, przyglądając mi się badawczo. - Czemu chociaż raz się nie rrrozluźnisz?
-Bo im nie ufam. Cała ta wycieczka to na pewno jakiś podstęp.
-Przesadzasz.
Ale to wcale nie była przesada. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy tylko usłyszałam krzyk Hiyori. Była kocim hanyou. Uratowałyśmy ją z Iv jakieś pół roku temu, gdy omal nie zabili jej łowcy. Ze względu na gatunek, czułam z nią pewnego rodzaju więź i uprosiłam Iv, by pozwoliła jej zostać, dopóki ta nie nabierze pełni sił. Do tego czasu pomagała opiekować się jaskinią. Dziś jej zadaniem było pilnować domu podczas naszej nieobecności. Coś jednak zmusiło ją, by mnie odszukała.
-Tenebris! Ivrel! - krzyczała. Spojrzałam w tamtą stronę, by zobaczyć, że dziewczyna trzyma się za ramię, z którego kapała krew. - Jaskinia...
-Co z jasknią?
-Demon imieniem Yatori wdarł się do jaskini - oznajmiła ze łzami w oczach.
-Co z pozostałymi?
-Zdołali uciec - te słowa nieco mnie uspokoiły. - Nie ma tam nikogo poza NIM... Ale Yatori najwyraźniej nie był wstanie przebić się przez twoją barierę.
-Uspokój się dziecko - powiedziałam. - Czego chciał ten Yatori?
-Nie wiem...
-Chwila, chwila - przerwała nam Ivrel. - Ja kojarzę to imię.
-Niech to - mruknął Akura.
-To twoja sprawka! - stwierdziłam, zwracając się do niego. - Ty... Yatori to twój podwładny! No przecież! Ivrel, biegnij do jaskini - poprosiłam. - Ja rozprawię się z tym dupkiem.
-Trrris, Yatorrri nie ma szans przebić się przez twoją barierę, nic mu nie będzie - zauważyła Ivrel i miała rację. - A jak chcesz go załatwić to chyba przyda ci się moja pomoc - dodała, szczerząc groźnie kły.
-Hiyori, odsuń się.
-Tak jest.
Odwróciłam się ponownie w stronę Akury, a powietrze wokół zawirowało niebezpiecznie.
-Trrris się wkurrrrzyła - zaśmiała się Ivrel. - Komuś się oberrrwie..
-Ej, ej. Ja tylko chciałem zobaczyć, co tam tak skrzętnie ukrywacie - zaśmiał się Akura. - Nie musicie się od razu denerwować.
-Denerwować? - powtórzyłam. - Ja nie jestem zdenerwowana. Jestem wściekła i rozwalę ten twój nieśmiertelny łeb do tego stopnia, że już ci się nigdy więcej nie przyda - wycedziłam.
-A ja oczywiście pomogę - oznajmiła radośnie Ivrel.
-Bracie...
-Na mnie nie licz, Akura - Tomoe wykpił się od tego. - Sam ściągnąłeś na siebie kłopoty. Mnie w to nie mieszaj.
-To nie fair, bracie. Też byłeś ciekaw.
-Chciałeś wiedzieć, co jest w jaskini? - podchwyciłam. - Pozwól, że ci pokażę, co kryje się w naszej jaskini.
Wokół nas zrobiło się ciemno, do tego stopnia, że nie było już widać nic, nawet zarysów. A ciemność ta była mokra, lepka, otaczała nas szczelnie zewsząd. Ivrel zaśmiała się donośnie, gdy rozległ się przeraźliwy krzyk Akury.
-Dobra! Dobra! Już więcej tego nie zrobię! No już, Trisiu! Przestań się wygłupiać!
-Daruj mu, Trrris.
Odwołałam mrok i wzięłam głęboki oddech.
-Akura-ou - syknęłam. - Na przyszłość radzę ci nie wtykać nosa, tam gdzie nie trzeba. Jesteś nieśmiertelny, ale tacy jak ty, zwłaszcza tacy jak ty, boją się cierpienia.
-Dobra... Tylko się już nie gniewaj...
-Jeśli jeszcze raz zobaczę te gnidę Yatoriego gdzieś w pobliżu, rozszarpię was obydwu.
-Tak. Tak.
-Ale tak poważnie... Co tam ukrywasz? - spytał Tomoe.
-Nie twoja sprawa.
-Czyli mam rrrozumieć, że cała ta wyprawa była pułapką?
-Nie. Łowcy naprawdę są na południu. Po prostu wykorzystałem okazję.
-Iv, chcesz to idź. Ja wracam do domu wraz z Hiyori - oznajmiłam.


Part 4: A hunter.

-Panie Sesshomaru! Panie Sesschomaru!
-Milcz, Rin - skarcił ją Jaken. - Nie przeszkadzaj Panu Sesshomaru!
-Jaken - odezwałem się. - Przestań jazgotać.
-Panie Sesschomaru, ja, twój wierny sługa, Jaken, tylko uciszałem to nieposłuszne, ludzkie dziewczę.
-Milcz - zagrzmiałem. - Działasz mi na nerwy.
Ostatnio miałem dziwny sen. Rzadko je miewam. Właśnie dlatego tak mi zależało, żeby to sprawdzić. Przyspieszyłem nieco tempa, ale szybko zorientowałem się, że Rin została w tyle. Spojrzałem w tamtą stronę i zatrzymałem się, po czym zmarszczyłem brwi.
-Rin, Jaken...
-Tak? - spytała dziewczynka.
-Polecicie na Uh-Oh. Nie wolno wam zostać w tyle.
-Coś się stało, panie Sesshomaru?
-Głupie dziewczę - denerwował się Jaken. - Co się mogło niby stać?
-Milcz, Jaken. Chcę coś sprawdzić.
W oddali zwęszyłem kilka youkai. Być może wiedziały coś na interesujący mnie temat. Tam też się skierowałem. Siedziały na ciemnej polanie w środku lasu, a ich energia rosła z każdą chwilą. Musiały zdobyć niezwykle pożywny posiłek i na pewno nie byli nim ludzie. Zatem jakiś bardzo silny demon. Zmarszczyłem brwi, gdyż nie spodobała mi się myśl, która mnie nawiedziła. Była zbyt niedorzeczna.
-Wy śmiecie - odezwałem się, mierząc potwory lodowatym spojrzeniem. - Skąd macie tą moc?
-Tyś to kto?
-Skąd macie tą moc? - powtórzyłem, zabijając jednego z nich.
-Na zachodzie... Zginął potężny youkai.
-Jaki?
-Inu no taisho.
-Kłamiesz - warknąłem rozjuszony. - Zdajesz sobie sprawę z tego z kim rozmawiasz?
-Panie Sesshomaru! - krzyczał z góry Jaken. - Proszę mi pozwolić zająć się tymi ścierwami! Nie zasługują, żeby z panem rozmawiać!
-Sesshomaru? Ten Sesshomaru?
-Dokładnie - odparłem, widząc przerażenie w oczach youkai. - Nie waż się kłamać.
-To nie było kłamstwo, panie. Sam możesz się przekonać. Powinny tam wciąż leżeć kości - padło w odpowiedzi.
Wyciągnąłem katanę i przeciąłem go na pół. Dość miałem słuchania tych nonsensów. A jednak nieznana siła ciągnęła mnie we wskazanym przez niego kierunku. Musiałem sprawdzić to osobiście. Wzniosłem się ponad linię drzew i ruszyłem w stronę gór. Komuś takiemu jak mi dostanie się tam nie zajęło zbyt wiele czasu i już pomiędzy szczytami dostrzegłem ogromny szkielet, całkowicie pozbawiony już innych tkanek. Bez wątpienia był to mój ojciec. Wielki król demonów zginął. Z czyjej ręki? Kto był na tyle potężny? Zacisnąłem dłonie w pięści. To była moja szansa. Pokonanie tego, kto go zabił, mogło udowodnić, że już dawno przezwyciężyłem swojego ojca, że jestem od niego silniejszy i najlepiej zasługuję na miano króla oraz najlepszy miecz, Tessaigę. 
Gdzieś tam, niedaleko, czuć było krew, dużo krwi i zapach człowieka. Łowca? Ale człowiek nie mógł przecież pokonać potężnego youkai. Te drobniejsze - może, ale nie Inu no taisho. Przecież... W mgnieniu oka znalazłem się tuż obok dziewczyny, która właśnie pokonała jakiegoś Oni. Nawet jeśli mnie wyczuła, to nie zdążyła się odwrócić, gdy zaszedłem ją od tyłu. Palce zacisnąłem na chudej, delikatnej szyi i ścisnąłem mocno. Puściłem dopiero, gdy powoli przestawała wierzgać. Upadła na ziemie i zaczęła kaszleć. Próbowała się zebrać, ale jedyne, co zdołała zrobić, to się odwrócić. Wiedziała, że nie ma szans.
-To twoja sprawka? - spytałem z powagą. Wyraźnie nie rozumiała, więc spojrzałem na szkielet ojca. - Pytam: czy to twoja sprawka?
-Nie... - wycharczała, próbując wstać, lecz pokiwałem głową, dając jej do zrozumienia, że nie jestem w nastroju. - To nie ja...
-Wiesz... Kto to zrobił? - Nie odpowiedziała. - Wiesz kim jestem? - Znowu pudło. - Nazywam się Sesshomaru  - słysząc to, otworzyła szerzej oczy ze zdumienia i zamarła. - Powiesz mi, kto to zrobił?
-Ogromny wąż. Ogromny, potężny i przerażający wąż.
-Coś więcej?
-Nie wiem nic... Gdy się zjawiłam, już walczyły... Walczyli - poprawiła się szybko, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Nie minęło nawet kilka minut, kiedy walka się skończyła. Sam zobacz... z jakim efektem...
Machnąłem tylko pazurami, zabijając dziewczynę. Upadła, dławiąc się krwią. Nie przyglądałem się już dłużej, tylko zawróciłem, zanim Jaken pociągnie tu za sobą Rin. Nie chciałem, by zobaczyła ten widok.


Part 5: Style of the drunk master.

Nawet pomimo tego, że rozdzieliliśmy się na kilka godzin, nie udało nam się znaleźć nic wartego uwagi. Wiedziałam, że udało nam się oczyścić już spory teren, ale byłam poniekąd rozczarowana. Chociaż powinnam się przecież cieszyć. To znaczyło, że dobrze wypełniamy swoje zadanie. Zaledwie 4 składy, a jednak udało nam się oczyścić prawie całą południowo-wschodnią część kontynentu.
Ban rozglądał się nerwowo, co jakiś czas sprawdzając, czy baniak z winem wciąż wisi na jego plecach. Żadne z nas nie wyczuwało w pobliżu youkai, a jednak ten niepokój... Wydawało się, jakby gdzieś w cieniu, za naszymi plecami toczyły się niezwykle ważne wydarzenia, a po okolicy kręcił niezwykle potężny wróg. Trwała cisza przed burzą.
-Na razie wracajmy - zaproponowałam. - Toshio będzie się martwił.
-Toshio jakoś to przeżyje, jeśli spóźnimy się 5 minut.
-A spóźnimy? - zdziwiłam się.
-No nie mów mi, że się nie napijemy Hanae - mruknął Ban. - Jeśli to otworzymy przy Toshio to znowu będzie zrzędził.
-To zły pomysł.
-Daj spokój, Hanae.
-Jeśli się spóźnimy to dopiero nam się oberwie - zauważyłam. - Zwłaszcza, że Toshi ma rację. Na pewno już na nas czeka.
-Ta jes...
-Możemy wypić w drodze.
-Z baniaka?
-A co? Nie masz tyle siły, Ban? - spytałam, szczerząc radośnie zęby.
-Przyjmuje wyzwanie.
I tak oto zdążyliśmy wypić cały alkohol, jeszcze przed dotarciem na miejsce zbiórki. Ban z rumieńcami na policzkach, wesoło mamrotał coś pod nosem i uwiesiwszy mi się na szyi, zaczął iść w stronę miejsca zbiórki. Westchnęłam cicho i pomagając mu utrzymać równowagę, z czym miał już spory problem.
-Wreszcie jesteście! - krzyknął Toshio na nasz widok, po czym zmarszczył brwi. - Baaan! Przestań się kleić do księżniczki.
-Toshio - jęknęłam.
Ban momentalnie się wyprostował. Łypnął na naszego towarzysza, beknął donośnie i oznajmił:
-A ty jak zawszeeee, sztyyyywnyyyy jak gwóźdź do truuuumnyyy. Wszystkie Kuchiki tak mają. Aż strach pomyśleć jakie będą twoje dzieci i wnuki.
Na ten komentarz Toshio poczerwieniał ze złości. Fakt, że Yato i Viina parsknęli śmiechem nie pomógł. Ja dławiłam się powietrzem, starając się chociaż zachować poważną minę. Niestety bez skutku. Toteż gdy Ban otworzył buzię, by dodać coś jeszcze, Toshi zamachnął się, chcąc go uderzyć. O dziwo jednak nie trafił. Ponowił oczywiście próbę i tak kilka razy, lecz z równie marnym skutkiem. Ban kiwał się na boki, jakiś trafem unikając wszystkich uderzeń.
-Oho. Oto słynny tryb pianego mistrza - uradował się Yato.
-Ano - mruknęłam.

8 komentarzy:

  1. Njjjjjjeeeeee. Njjeeeeee. Njeeeeeee.
    Mogę tak cała noc.
    Nie wiem czemu, ale czesto mowie 'nie' wlasnie wtedy, kiedy cos mi sprawia przyjmenosc.
    na przyklad podczas... ehkem! (Bożeszty jakie ja tu intymne zwierzania Tris, twoja wina, kuwa, co ze mna, kuwa)
    I tak mam kurwa teraz ;D Bede tu siedziec i mrrruczec i njenowac do rana ;D
    "komus sie oberwie" :D
    Akura i krzyki? :D Ale chce to mowic, pozwol mi, chce. Akura-ou. Akura-ou. Akura... pozwól mi. Spamowac diabłowi. Let mi ssssssspik!
    Baaan, pijaku niewdzieczny! Wychlał wszstko?! Menda! Zazdro tysiąc pięćset.
    I ten niedostępny, arrrgoancki Tomoe. Moge mu ściąć te kudły pewnej ciemnje wilczej nocy?
    Ok, Trris pokazała pazury, czekam kiedy zrobi to Iv ;D Pojdzie z nimi? Czuje ze tak. Chociaz. zazwyczaj lojalna z niej wilczyca.
    AKURA KRZYCZACY! Akura pownien krzyczec moje imie... :D Nie moge ;D Za bardzo ich wszytskich kocham! Dlatego...
    Njeeeee. Njeeeeeeeee. Njeee!
    :D
    I Sesese (tak go bede kurwa nazywac bo zapominamxd) I tak o Boze , on jest jak Byakun tylko wersja hard ;D mwahah. jakby mnie Byakun pociagal, nie odpuscilabym mu. Omg. Jest przerazajacy. Budzi u mnie respekt, nie wiem kto go ostatnio budził.... serio. Ale na swoj sposob... tak jakby jednak nie mial tego serca do konca z kamienia.
    Ale Tomoe! Chce mu cos zrobic! sciąć kudły, spiłować pazury, zawiazać kokardke na grzywce! wkurwic go i jego arogancje.
    i Akura-ouuuuu*wyje* Chce, chce wyc, Akura-ouuuuu! Och, czuję z nim jakaś taką.... więź. Inną, niż z lisami, ale.... Też mocną. Hm.
    SEAHAWKSY graja juz trzecia kwarte a moj narzeczony krzyczy ze zamulam łącze ;D
    pewno jeszzce wroce ze stosem przemyslen.
    No i co do kurwy nedzy Iv trzyma z Tris w tej jaskini? Wgl mam wrazenie, ze to jakby Triss jaskina, znaczy, ja to bylo? Zakladam, ze Iv przylaczyla sie do Tris, czaisz, ale, pewno sie dowiem, tylko kurwa mimo ze nienawidze spoilerow juz bym chciala wszystko wiedziec! Wybaczaj mi i daj mi sie... wyrzucac to z siebie! Bo budzisz mi takie emocje, no, jak powyzej itd ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG jaki referat.
      A krzycz sobie słońce, co chcesz. Do zwierzeń się przyzwyczaiłam. Co kto lubi.
      Generalnie nie chciałam tej sceny tak zrobić tej z Tris i Akurą, ale w sumie, też byś krzyczała, bo jeszcze nikt tak naprawdę nie wie co ona potrafi i dlaczego :D
      Sesesese misię kojarzy z lessi... >.<
      Sesiu jest gites, taki z niego chłopak.
      Ściąc Tomoe kudły, zobaczymy, zobaczymy. A jak tam Kouga?(wilk)
      sihołksyAhaaa, jakaś drużyna. Ołkej :D
      No z czasem sie wszystko wyjasni, kiedys, w przyszłości

      Usuń
    2. Ja chce juuuuuuuuz, ja chce kurwa juz! napdne na Cb urade notatki kurwa.

      Kouga mnie nie jarrrra :( ;( *smutek* kurwa. ale chetnie z nim o terytorium jakies np powalczyła. <3 wilki tak mają.
      Sesese mi sie ojarzy z muminkami. Ktos tam tak robił, tak... 'sesesesese...." ? :D no!
      ja tu rrrrozpalona jestem, ja chce wiecej!!!

      Usuń
    3. Nie mam zadnych notatek, to bylo ostatnie co an razie miałam >.< I caly tydzien mam zawalony wiec sobie poczekasz

      Usuń
    4. NIEEEE! NIEEE! nIEEEEEEEE!
      to juz nie jest takie 'nje' nie. To jest kurwa prrrotest! kurwa! przyjde pod Twoje kna pikietować kuzwa! Pijana! tch!

      Usuń
  2. A no i tryb pijanego Bana....
    Pozwól mi.
    Pozwól!!!
    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potaram sie cos szybko napisac
      i pozwalam choc nie wiem na co

      Usuń
    2. no jak kuźwa nie wiesz. zawsze chodzi o cos zberrreznego. tymbarrdziej jak nie wiadomo o co chodzi ;D

      Usuń