Rumors

Obecnie trwa mała reorganizacja bloga.

Polub Tenebris na fejsbukach i bądź na bieżąco z nowościami!

Wywiad ze mną by Kaori

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!



Obserwatorzy

wtorek, 22 grudnia 2015

Chapter 5

Part 1: Rumors.

Westchnęłam cicho, oglądając zabliźnioną już ranę po pazurach Sesshomaru. Bandaże nie były mi potrzebne, ale zostawiłam je na razie. Jak miałam wytłumaczyć, że rany tak szybko się wyleczyły? Musiałam jak najbardziej przeciągnąć to jakoś lub ulotnić się zanim się zorientują. Nawet bycie łowcą tego nie tłumaczyło. Ale moje ciało właśnie takie było. Silne. Chociaż podczas walki z Sesshomaru nie popisałam się zbytnio. Następnym razem się nie zawaham.
-Co się dzieje? - spytałam, słysząc hałas w przedsionku.
-Kagome i Inuyasha idą sprawdzić plotki dotyczące tego białego węża, o którym mówiłaś.
-Nigdy nie powiedziałam, że jest biały - zauważyłam. - Chociaż... Nie. On nie był biały...
-Jedyny ogromny wąż, o którym słyszeliśmy to biały wąż - wyjaśniła Kaede - Idą to sprawdzić.
-Też idę - oznajmiłam.
-Twoje rany...
-Jestem łowcą. Nic mi nie będzie.
-To nie jest dobry pomysł - prychnął Inuyasha. - Będziesz tylko zawadzać.
-Inuyasha - skarciła go Kagome.
-Jeśli będę zawadzać to mnie zostawicie - odparłam. - Pasuje?
-Pasuje.
-W takim razie ustalone.
W mgnieniu oka ubrałam swój pas, poprawiłam ubrania i przygotowałam broń. Uśmiechnęłam się lekko i stawiłam u wyjścia z wioski.


Part 2: White snake.

Hanae nic nie powiedziała, ale zdawało mi się, iż miała jakiś ważniejszy powód, by wrócić tak szybko do Soul Society. Mieliśmy jeszcze kilka dni na to, żeby się rozejrzeć. Normalnie nie rezygnowała z okazji, żeby chociaż na trochę się stamtąd wydostać i nieco rozerwać, walcząc z youkai. A jednak tym razem śpieszyła się do domu.
Gdy przekroczyliśmy bramę do Soul Society, radując się powrotem, uderzyła w nas fala shoki. Wszyscy zasłoniliśmy twarze rękawami. A Hanae czym prędzej użyła płomieni, by oczyścić okolicę. Próbowaliśmy zorientować się w sytuacji. Panowało ogromne zamieszanie, lecz nie trudno było zauważyć ogromnego białego węża, niszczącego wszystko na swojej drodze.
Walczyły z nim już pozostałe 3 składy oraz sam głównodowodzący, a jednak wyraźnie było widać, że youkai wygrywa. Pojąć tego nie było można, gdyż wszech-kapitan był najpotężniejszym shinigami. Silniejszy od niego był jedynie sam król dusz, ale... jego ataki na niewiele się zdawały.
-Hanae, jakie rozkazy? - spytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
Przygryzła wargę, ale nie ruszyła do ataku. Nad czymś myślała. Zamknęła oczy i wzięła kilka głębszych oddechów. Często robiła rzeczy, których sensu nie potrafiłem zrozumieć. Tym razem było tak samo. Chociaż nie należałem do zwolenników bezmyślnej walki, uważałem, że sytuacja nakazuje nam stawić się na froncie.
-Dobra! - powiedziała wreszcie. - Zdecydowałam! Viina, Yato, odciągniecie uwagę, bestii, ja dołączę do Yamamoto i do ojca, wyprowadzimy wspólny atak, wtedy ty Toshi, celuj w jego oko.
-A ja? - spytał Ban.
-Ty... Znajdź sobie jakieś zajęcie - mruknęła.
-Hej, to nie fair...
-Wiesz, co robić - syknęła i zniknęła, używając shuppo.
Czekałem na swój moment, obserwując jak Viina i Yato atakują bestię. W walce ten duet był niezastąpiony. Żeby jeszcze dogadywali się na co dzień chociaż w połowie tak jak teraz... Kątem oka widziałem, jak Hanae dołącza do brata oraz ojca i szykują się do wspólnego ataku. To, co nastąpiło, przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Nigdy, bowiem, nie widziałem połączonego ataku trzech członków rodziny Sakurai. Przez moment myślałem, że zniszczą całe Soul Society.
Atak zdawał się odnieść rewelacyjny efekt, a jednak już po chwili mogliśmy zaobserwować jak wąż regeneruje się w zastraszającym tempie. Dlatego czym prędzej przystąpiłem do działania. Wszystko owinęła gęsta mgła. Wynurzyłem się z niej, zatapiając ostrza w gałce ocznej gada. Lecz jego regeneracja zdawała się działać coraz szybciej.
-Uciekaj stamtąd! - krzykneła Hanae i dzięki niej w porę uniknąłem ogromnego ogona bestii. - Przegrupować się!
Wszyscy atakowaliśmy zawzięcie, ale efekt był coraz bardziej znikomy. Nawet nie zauważyłem, gdy Hanae gdzieś zniknęła, a w ferworze walki nie potrafiłem jej zlokalizować. 


Part 3: The King of Souls.

Widząc jak słaby efekt przynoszą nasze działania, odniosłam wrażenie, że to zły sposób. To niemożliwe, żeby mój ojciec, obdarowany mocą przez Króla Dusz, nie mógł sobie poradzić z youkai. Fakt, że musiał on być niezwykle potężny, jeśli udało mu się przedrzeć z ludzkiego świata do naszego i jeszcze przebić przez bariery. Wciąż jednak było to dziwne.
Chociaż demoniczna energia, która rozprzestrzeniała się po Soul Society oraz shoki, była silna, zdawała się być rozproszona. Lub raczej jakby była zogniskowana gdzieś indziej. Dlatego usunęłam się na chwilę w cień, by obserwować. Mój oddział w walce i tak wiele nie zmieniał. Sytuacja była patowa. Toteż by znaleźć dobry punkt obserwacyjny udałam się nad klif, skąd dobrze było wszystko widać.
Już kilkakrotnie dane mi byli ujrzeć czaszkę węża, gdy płomienie spaliły doszczętnie tkankę miękką, a zatem powinien być już martwy. Nie był. Wciąż się poruszał. Nie mógł być przecież nieśmiertelny. A więc...
-On JEST martwy... - zauważyłam.
Czym prędzej skupiłam się na zlokalizowaniu źródła demonicznej energii. Zamknęłam w tym celu oczu. Ktokolwiek to był, maskował swoją obecność, ale nie potrafił tego zrobić tak dobrze jak wcześniej. Zostawiał za sobą stróżkę energii, która wyciekała bez jego wiedzy, a której wcześniej nie zauważyłam. Teraz mogłam go po tym namierzyć.
Drugi youkai zmierzał do zamku Króla Dusz. Tam też się udałam. Nie kwapiłam się nawet wzywać swojego składu. Nie było na to czasu oraz na tłumaczenie wszystkim, co się dzieje. Chociaż zazwyczaj tylko mój ojciec wchodził do zamku, bez wahania przekroczyłam jego progi.
Byłam tam po raz pierwszy i nie miałam pojęcia gdzie iść, więc kierowałam się intuicją. Biegłam  i biegłam. Błękitny, jakby przezroczysty, korytarz zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Nagle błysnęło białe światło i znalazłam się w ogromnej sali, a przede mną stał mężczyzna. On... Król Dusz, we własnej osobie.
Zdawał się nie mieć twarzy lub ja nie byłam w stanie jej dostrzec. Był świetlistą istotą o zaledwie ludzkich kształtach. Bił od niego niespotykane ciepło. Nie miałam wątpliwości kim jest. Skłoniłam się automatycznie, a ciepła delikatna dłoń dotknęła czubka mojej głowy. Czułam jak cały dotychczasowy niepokój opuszcza moje ciało.
-Wasza wysokość - wyszeptałam.
-Wiem, moje dziecko - padło w odpowiedzi, chociaż miałam wrażenie, że głos ten rozbrzmiewa tylko w mojej głowie. - Nie lękaj się. Przeznaczenie już zostało wybrane.
Chciałam o coś jeszcze spytać, ale usłyszałam kroki. Obcasy stukały głośno na niewidocznej posadzce. Teraz dopiero dostrzegłam, że stoję jakby na niebie. W następnej kolejności zauważyłam niewysoką postać w płaszczu, z kapturem na głowie, która właśnie zjawiła się w sali.
-Ładnie tu - usłyszałam kobiecy głos, a potem perlisty śmiech.
-Kim jesteś?  - spytałam, szykując się do walki.
-Nazywam się... Berith. Przyszłam zabić waszego króla.
-Jak się tu dostałaś? - próbowałam określić siłę wroga.
-Całkiem normalnie. Stworzyłam sobie przejście.
-Dlaczego...
-Nic nie osiagniesz, grając na czas - zauważyła zniesmaczona Berith.
-Odsuń się moje dziecko - rozkazał Król Dusz.
-Wasza wysokość - zaprotestowałam, ale moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, poruszając się na własną rękę. - Wasza wysokość, czy nie po to obdarowałeś nas, shinigami, mocą, byśmy ci służyli i walczyli dla ciebie?
-Moc tej istoty przekracza twoje możliwości.
Zacisnęłam dłonie w pięści. Czy to możliwe, że wciąż byłam za słaba? Słowa Króla Dusz potwierdziły się, gdyż walka bardzo szybko dobiegła końca. A jej wymiar przechodził moje najśmielsze wyobrażenia. Miałam wrażenie, że widzę śmierć i zniszczenie w fizycznej postaci, a po drugiej stronie czystą miłość. Te siły zwalczały się nawzajem, powodując, że całe Soul Society drżało w fasadach.
Nie mogłam oddychać. Nie miałam nawet siły utrzymać sie na nogach i upadłam. Widziałam w głowie tylko obrazy, urywki walki. Coś chaotycznego i nie do opisania. Potem rozległ się trzask, ostry i rozdzierający, jakby pękał cały wymiar, aż nagle wszystko ucichło. Zobaczyłam jeszcze tylko zamykającą się dziurę, przejście do świata ludzi.
-Wasza wysokość - krzyknęłam, zrywając się z podłogi. - Dlaczego pozwoliłeś jej uciec? - spytałam, tylko po to, by ujrzeć, że znaczna część ciała Króla Dusz jest uszkodzona i zmiażdżona.
Dopadłam do niego, nie mając pojęcia, co począć. Krew uderzyła mi do głowy, by przyprawić mnie o zawroty. Nie mogłam nic zrobić. Obserwowałam tylko jak światło bijące od Króla Dusz gęstnieje i krystalizuje się, zamykając go w przezroczystym kamieniu, pieczętując uszkodzone ciało, mocą w fizycznej postaci.
-Hanae! Hanae, co tu się stało?! - krzyknął ojciec.
-Król Dusz... - jęknęłam. - Ja... Nic nie mogłam zrobić...


Part 4: Anxiety.

Siedziałam na skale, nieopodal jaskini. Wiatr delikatnie otulał moją twarz. Czułam niepokój. Bliżej nie uzasadniony niepokój. A jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że właśnie dzieje się coś złego. Gdzieś tam... Daleko. Może nawet w innym wymiarze, miejsce miały zdarzenia, które mogły wpłynąć na losy całego świata.
Tylko jedna osoba przyszła mi do głowy, lecz modliłam się, żeby nie mieć racji. Gdyby moje przeczucie się sprawdziło, świat byłby na skraju zagłady. Nie chciałam tego. Kochałam ten prosty, a zarazem chaotyczny świat. Pełen zła, bólu i cierpienia, a mimo to naprawdę go lubiłam. Życie było uzależnieniem samo w sobie. Byłam uzależniona od życia.
Tego szczęśliwego, spokojnego życia w mojej małej jaskini wraz z Ivrel i od jakiegoś czasu także Hiyori. W sąsiedztwie z nieśmiertelnym diabłem i srebrnowłosym lisem. Ale tak było dobrze. Wręcz idealnie i niczego więcej nie było trzeba.
-Yo, Tris - usłyszałam. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, do kogo należy głos. - Też to czułaś, prawda?
-Co takiego?
-No to... Przez ułamek sekundy, świat zadrżał pod wpływem ogromnej mocy.
-Wydaje ci się - skwitowałam. - Znajdź sobie jakieś zajęcie, Akura-oh.
-Ty coś wiesz na ten temat - zauważył, a ja wzruszyłam ramionami. - Ty coś wiesz...
-Nic nie wiem i tobie też radzę, byś nie próbował się dowiadywać.
-Wiesz, że uwielbiam szukać tego, co inni ukrywają.
-Ale czasem to może nie być tego warte - stwierdziłam beznamiętnie, chociaż węwnątrz aż drżałam. - Czasami lepiej nie wiedzieć.
-A więc plotki były prawdziwe?
-Plotki? - zdziwiłam się. - Jakie plotki? O czym ty mówisz?
-O twojej przeszłości, że przytrafiło ci się coś bardzo złego.
-Czy ja wiem... Jak wszystkim.
-Wiesz.
-Nie wiem. Nie pamiętam. Przeszłość jest bez znaczenia.
-Do kogo należała ta moc? - Akura nie dawał za wygraną.
-Akura-oh...
-I tak się dowiem.
-Do kogoś kto, tak jak ty, nigdy nie powinien był się narodzić i nigdy nie umrze - wyjaśniłam. - Do najsmutniejszego stworzenia na świecie.
-Teraz jestem jeszcze bardziej ciekaw.
-Muszę cię rozczarować. Wątpię, by była twoją bratnią duszą.

3 komentarze:

  1. Kuuuuuuuźwaaaaa. Te zaś se siedzą i dyskusyje prowadzą!!! zaś zazdro tysiac piecset.
    co za Berith? Nie lubię.
    Dywersja wężowa i biedny zignorowany Ban -.- BAN! <3
    Za mało.
    Ale opis kroła dusz - bomba. Sama sie zastanawialm nad nim po rodzialach na wybielaczu i nie umiałam tego uchwycić. Tobie sie udało. Tą eterycznosć, a jednoczesnie królewskość. Bardzo mi to przypadło do gustu. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a co mają innego robić? Zagłada świata to problem dla shinigami, a nie dla youkai.
      Berith miała mieć inaczej na imię i zmieniła jej się płeć, ale zrobiła się z niej Berith.
      Jak Ban nie był ignorowany to marudziłaś, że zazdrosna.
      No to się cieszę. Miałam duży problem z częścią o królu dusz, ale udało się. :D

      Usuń
  2. Blogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!

    Zapraszam!
    Wywiady z autorami blogów mangi i anime

    OdpowiedzUsuń