Rumors

Obecnie trwa mała reorganizacja bloga.

Polub Tenebris na fejsbukach i bądź na bieżąco z nowościami!

Wywiad ze mną by Kaori

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!



Obserwatorzy

wtorek, 12 stycznia 2016

Chapter 7

Part 1: Tessaiga.

Byłem gotów walczyć z Sesshomaru, żeby chronić wioskę, którą Kagome tak kochała. Dla młodej miko byłem właściwie gotów poświęcić bardzo wiele, o ile nie wszystko. Była piękna, mądra i troskliwa, a teraz w dodatku w niebezpieczeństwie przez tego durnego kundla - Inuyashę.
Sesshomaru wyminął mnie, tracąc zainteresowanie rozmową i ruszył przed siebie. Zrobiłem to samo, żeby znaleźć Kagome przed nim i zabrać ją w bezpieczne miejsce, a tego kundla ostrzec, że jego brat raczej nie ma zbyt dobrych intencji.
Wytężyłem zmysły i zdałem się na swój instynkt podczas poszukiwań. Miałem tą przewagę, że dzięki odłamkom shikon no tama, byłem o wiele szybszy od Sesshomaru. Toteż łatwo wpadłem na trop Kagome. Tak jak sądziłem, kierowała się tam, skąd przyszła tajemnicza łowczyni. Cuchnęła krwią na kilometr.
-Oi! Kagome! - krzyknąłem na widok miko.
-Inuyasha, stój - powiedziała. - Kouga! Co się stało?
-Sesshomaru was szuka - wyjaśniłem. - Był we wiosce.
-Co ten drań znowu chce.
-Podejrzewam, że Tessaigę - skwitowałem w ostatniej chwili odbierając atak łowczyni. - To ty - zawarczałem. - Ściągasz kłopoty...
-Zamilcz, youkai - syknęła dziewczyna, uderzając po raz kolejny swoim sztyletem. - A teraz grzecznie daj się zabić.
-Morthisa! - krzyknęła Kagome. - Przestań! Kouga jest po naszej stronie!
-"Po naszej" - prychnął Inuyasha. - Chyba po twojej, Kagome.
-Właśnie. Nie zamierzam pomagać temu kundlowi.
-Kagome - zaczęła z powagą łowczyni. - To jest youkai, nie ma czegoś takiego, jak przyjazny youkai. Wszystkie są tylko okrutnymi bestiami.
-I mówi to łowczyni, która z zimną krwią morduje wszystkie youkai - zawarczałem.
-Przestańcie!
-Racja - przyznałem. - Kagome, chodź, zabiorę cię w bezpieczne miejsce. Nie pozwolę, żeby ten kundel narażał cię podczas walki z Sesshomaru.
-Nigdzie nie idę. Nie zostawię Inuyashy.
-Znalazłem cię - usłyszeliśmy znajomy głos. - Inuyasha, oddaj mi Tessaigę - rozkazał władczym tonem Sesshomaru.
-To my się bawiliśmy w chowanego? 
-Odsuń się Kagome - powiedziałem, ale ona nie chciała mnie słuchać. Wyciągnęła łuk, po czym wystrzeliła jedną ze strzał w Sesshomaru - Kagome, uważaj! - krzyknąłem, zabierając ją z zasięgu pazurów.
-Sesshomaru ty dupku - zdenerwował się Inuyasha i zamachnął się Tessaigą.
Uznałem, że ten kundel da sobie radę, w końcu miał ze sobą łowczynię. Wziąłem Kagome na ręce i pognałem w stronę wioski mimo jej protestów.


Part 2: Taking a walk in the woods.

Maszerowaliśmy w milczeniu. No, prawie milczeniu, bo Ivrel tego dnia gadała jak najęta. Nie trudno było się domyślić, że była podekscytowana podróżą. Już dawno nie oddalałyśmy się jakoś znacznie od naszej jaskini i taki był efekt. Czasem szlajała się gdzieś ze swoimi wilkami, ale nie aż tak daleko.
Teraz jednak szłyśmy razem na poszukiwania białego węża. Tak, jakbyśmy mieli szansę go znaleźć. Ale dobrze... Dzieci chciały się wybrać na wycieczkę to przecież nie mogłam im bronić. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc uśmiech na twarzy Iv. Miała naprawdę dobry humor oraz dwóch przystojnych słuchaczy. Żyć nie umierać.
Ja zaś szłam z tyłu. Najchętniej w ogóle zostałabym w domu, ale Ivrel by mi tego nie wybaczyła. Zresztą obawiałam się, że Akura-oh też nie pozwoliłby mi na to. Podstępna szuja. Potrafił wykorzystać przeciwko mnie wszystko, co tylko powiedziałam.
A ja nie lubię, jak ktoś próbuje grzebać w mojej przyszłości. Tym bardziej wbrew mojej woli. Jeśli twierdzę, że coś jest niewarte wspominania, to znaczy, że takie właśnie jest. Ale przemówić do rozsądku tym ciekawskim stworzeniom było po prostu nie sposób.
W pewnej chwili Akura-oh zakręcił się trochę i odczekał, aż go dogonię, zostawiając Tomoe samego na pastwę Ivrelli. Chociaż lis nie wyglądał na niezadowolonego z tego stanu rzeczy, co mnie poniekąd naprawdę ciekawiło.
-A ty co się tak ociągasz? - zapytał Akura. - Czyżbyś nie chciała tam iść?
-Ni mnie to grzeje, ni ziębi.
-Jasssne - skwitował. - Kombinujesz coś.
-Skąd ten pomysł?
-Po tym, co powiedziałaś tam na skale... Podejrzanie łatwo dałaś się namówić na tą wycieczkę.
-Wydaje ci się.
-Wydaje mi się, że nas wpuściłaś w maliny i za cholerę nie znajdziemy tego białego węża - stwierdził Akura, przyglądając mi się badawczo, a ja wzruszyłam ramionami. - Zgadłem?
-Nie - mruknęłam i wytknęłam do niego język. - A właśnie, że znajdziemy tego cholernego węża.
-No, jestem ciekaw.
-A wy co tam tak szepczecie? - zainteresowała się Ivrel. - Jakaś konspirrrracja?
-Nic, nic, słońce - zaśmiałam się. - Ty się tam nie interesuj.
-Nie interrresuj - przedrzeźniała mnie Iv. - Nie interrresuj się.
-Daleko do tego węża mamy? - spytał Tomoe.
-A co już się zmęczyłeś, lisie? - zakpiłam. - Słabo, oj słabo.
-Idź się napić mleczka, kotku.
-A żebyś wiedział, że bardzo chętnie - odparowałam.
-Trrrrrris - zawarczała ostrzegawczo Ivrel, a ja wyszczerzyłam do niej zęby. - Trrrrrrris. Grrrabisz sobie.


Part 3: Blood.

Już drugi raz w życiu stałam oko w oko z Sesshomaru, ale tym razem już się nie bałam. Wyciągnęłam ostatnio zdobytą fiolkę krwi. Kątem oka widziałam, że Inuyasha węszy, marszcząc brwi. Z tego, co mówiła Kaede, również był synem Inu no taisho, więc wątpiłam, że spodoba mu się to, że ją posiadam. Nie zmieniało to faktu, że Sesshomaru był youkai, którego należało wyeliminować za wszelką cenę. Inuyashę najlepiej też.
Przygryzłam wargę i otworzyłam fiolkę. Wylałam jej zawartość na otwartą dłoń i używając swojej zdolności, zwiększyłam objętość cieczy, która zaczęła przybierać formę ostrza. Zdawało mi się, że słyszę ryk youkai. Zamachnęłam się bronią i cięłam powietrze.
Sesshomaru odskoczył w porę i również zmarszczył brwi. Najpewniej już się zorientował i chyba bardzo rozwścieczyło go to, co zrobiłam. Zrobiłam unik przed pazurami youkai i zaatakowałam ponownie. Skoczyłam w górę i przedostałam się za niego, ponownie wykonując cięcie.
Wywinął się, chociaż nie do końca, gdyż udało mi się go drasnąć. Wtedy do walki dołączył Inuyasha, który dopatrywał się szansy zwycięstwa we współpracy ze mną. W tym czasie ja wyciągnęłam jeszcze jedną fiolkę i zrobiłam z nią to samo, co z poprzednią. W efekcie dzierżyłam dwa ostrza, którymi dość sprawnie się posługiwałam.
Sesshomaru  nie w smak była przegrana, ale wiedział, że należy się wycofać. Sam Inuyasha jak na hanyou był dość silny, a z moją asystą miał jeszcze większe pole do popisu. Sesshomaru powoli się wycofywał. Nie było jednak wątpliwości, co do tego, że niedługo ponownie upomni się o Tessaigę, do której rości sobie prawo.
-Co to za dziwna moc? - warknął Inuyasha. - Dlaczego cuchniesz jak youkai i dlaczego czuć od ciebie zapach mojego ojca?
-Nie muszę się tłumaczyć jakiemuś hanyou - stwierdziłam, chowając fiolki do sakwy przy pasku.
Wciąż jednak trzymałam w pogotowiu swój sztylet, który dostałam od rodziny Ise.
-Co ukrywasz? - padło.
-Nie muszę ci się tłumaczyć - powiedziałam raz jeszcze, ale do bestii nic nie docierało. - Czyżby ludzka mowa sprawiała ci problemy, hanyou?
-Zaraz oberwiesz - zagroził.
W mgnieniu oka chwyciłam rękojeść swojego ostrza i skierowałam je w stronę Inuyashy. - No, dawaj.
On tylko uśmiechnął się wrednie i rzucił się na mnie z pazurami.
-Siad! - usłyszeliśmy i Inuyashę wbiło w ziemię.
-Też muszę się tego nauczyć - mruknęłam pod nosem.
-Rany, Inuyasha... - jęknęła Kagome. - Ledwo spuszczę cię z oczu, a ty już rozrabiasz.
-Ona coś ukrywa! - bronił się hanyou.
-Kobiet się tak nie traktuje - wtrącił Kouga, a ja parsknęłam śmiechem. - I nie pyskuj Kagome.
-Inuyasha, masz się zachowywać. Morthisa jest naszym gościem. - Kagome dawała bestii lekcję wychowania, a ilekroć Inuyasha próbował protestować, mówiła "siad". - Rozumiesz? - spytała na koniec.
-Tak...

Part 4: We will fight.

Hanae opowiedziała nam dokładnie o wydarzeniach w zamku Króla Dusz oraz swoim śnie.
-Wszystko moja wina - dodała na koniec.
-Jak to twoja? - oburzyła się Viina. - Nie miałaś na to wpływu, a Król Dusz sam odsunął cię od walki.
-Zgadzam się - stwierdziłem.
-Gdybym była silniejsza...
-Głupoty chrzanisz, Hanae - warknął Ban.
-Damy radę - wtrącił Yato. - Masz nas.
-No właśnie. Wyjątkowo zgadzam się z Yato.
-Nie musiałaś tego dodawać, blondziu.
-Dosyć - powiedziałem, marszcząc brwi. - Hanae, nie powinnaś się obwiniać. To nie zależało od ciebie.
-Ale teraz zależy - zauważył Ban. - Jeśli to naprawdę ostrzeżenie od Króla Dusz...
-Jeśli to prawda, to będziemy musieli się przygotować - stwierdziłem. - Tym bardziej, dobrze, że wreszcie nam powiedziałaś. Razem przyszykujemy się do walki.
-Nie mamy innego wyjścia - przyznała Hanae. - Pamiętajcie, nikomu ani słowa o tym, co właśnie usłyszeliście. Rozumiemy się, Yato?
-Sie wie!
-Masz jakiś plan? - spytał Ban.
-Żeby jeden!
Hanae zawsze potrafiła się szybko otrząsnąć. Widziałem w jej oczach gorejący ogień. To dobrze, bo przez chwilę zaczynałem się poważnie martwić, ale jak widać nie straciła rezonu i była gotowa dalej walczyć. My oczywiście też.
-Na przykład?
-Najlepiej byłoby, gdybyśmy zaatakowali pierwsi, póki Berith jest jeszcze osłabiona - powiedziała konspiracyjnym szeptem.
-To szaleństwo - oburzyłem się.
-Wiem - odparła z powagą. - Dlatego pytam, czy zostaniecie szaleńcami razem ze mną?
-Masz to jak w banku, Hanae - zaśmiał się Ban.
-Racja - zgodziłem się. - Niektórzy już dawno są szaleni.


Part 5: New weapon.

Po rozmowie z przyjaciółmi, czułam się o wiele lepiej. Byłam gotowa, by walczyć. Nie tylko miałam wrażenie, że ktoś zabrał z moich ramion ciężar, który dźwigałam od ataku na Soul Society, wiedziałam, że nie jestem sama i w każdej chwili mogę liczyć na wsparcie przyjaciół. Zawsze mogłam, ale tym razem czułam to silniej, niż kiedykolwiek.
Miałam nawet kilka pomysłów. Sporą nadzieję pokładałam w pracach Oetsu i właśnie do niego się udałam. Zapukałam do drzwi jego laboratorium, które było siedliskiem największych dziwactw w całym Soul Society i weszłam do środka.
-Jesteś w sama porę - zawył, szczerząc radośnie zęby.
-Przepraszam za zniszczenie tamtego miecza...
-Mówiłem ci, że to prototyp - skwitował. - W rzeczywistości chowałem coś o wiele lepszego, ale musiałem się upewnić, co do paru rzeczy. Tamten złamany miecz dał mi dużo informacji. Dzięki temu mogłem uzupełnić swoje dzieło. W tym momencie jest z takiego tworzywa, którego tak łatwo nie złamiesz - wyjaśnił radośnie. - Oczywiście nie mogę powiedzieć, że po wsze czasy nigdy nie da się go złamać, ale to z pewnością nie będzie takie łatwe. W dodatku! O ile mój pomysł wypali, moc, która będzie przepływać przez broń, powinna nawet nieco z czasem wzmocnić ostrze. Przygotowałem je już dla większości Shinigami. To jest dla ciebie - oznajmił z dumą i wręczył mi katanę, która była w całości, jednolicie szara. - Reszta twojego składu też niech się zgłosi. Dopasowałem broń do ich potrzeb. Ostrze dla Toshio jest nieco krótsze, za to dla Bishamon miecz jest obusieczny i tak dalej i tak dalej.
-Wygląda niepozornie - zaczęłam, ostrożnie dobierając słowa. - Ale skoro twierdzisz, że ta broń jest dobra, wierzę ci. Z przyjemnością wykorzystam ją przy najbliższej okazji!


Part 6:  I will find what you hide.

Kolejne dni mijały nam na wędrówce, ale nie było nudno. Każdy dzień urozmaicała nam Ivrel, jakże podatna na moje zaczepki. Idealnie nadawała się do tego, żeby ją podpuszczać i denerwować, bo dziewczyna naprawdę miała wybuchowy charakter.
-Akurra-oh! - zawarczała, chyba setny raz tego dnia. - Zamknij morrrrdę, bo mnie denerrrrwujesz diable!
-Przecież o to mu chodzi - wtrąciła Tenebris, marszcząc brwi.
Ona dla odmiany nie była zabawna. Tego dnia, od świtu narzekała, że boli ją głowa. Może i bolała, ale moim zdaniem to była tylko wymówka, by ukryć niezadowolenie z naszej wyprawy. A może liczyła, że zrezygnujemy? Tak czy siak, coś ukrywała, to było pewne. I jak jasna cholera ciekawiło mnie: co. Nieważne jak mroczna była ta historia, nie obawiałem się tego. Chciałem tą ciemność wyciągnąć na światło dzienne, odkryć kolejną tajemnicę. Jej tajemnicę.
Było to widocznie coś o czym nie wiedziała nawet Ivrel, a zatem kolejny sekret, czekający, aż ja go odkryję. Kocica chyba zorientowała się, o czym myślę, bo zjeżyła się, obnażając szpiczaste ząbki w ostrzegawczym grymasie. Ja na to uśmiechnąłem się od ucha do ucha i pomachałem do niej radośnie. Skwitowała to jedynie prychnięciem.
-Słuchasz mnie Akurrra? - zawarczała Ivrel, szturchnąwszy mnie w ramię. - Akurrrra-oh!
-Ani trochę - przyznałem, wybuchając śmiechem na widok oburzonej Wilczycy, tupiącej wściekle nogą. - Słucham, słucham. Mów dalej.
-Właściwie to już skończyłam opowiadać - stwierdziła, nadal się dąsając. - Co mi się w Trrris wpatrrrujesz, Akurra? Zakochałeś się?
-W niej? - parsknąłem.
-Też wolałabym nie - prychnęła Tenebris. - To mogłoby być obrzydliwe i niezdrowe - dodała, strosząc się. - Więc nie gadaj bzdur, Iv.
-Może Ivrel jest po prostu zazdrosna o to, że jesteśmy ze sobą tak blisko? - zażartowałem, obserwując kolejne reakcje Wilczycy. - Ile jeszcze będziesz zaprzeczać?
-A jesteśmy blisko? 
 -Zazdrrrrosna? Ja?  - piekliła się Ivrel.
-A nie? - wtrącił się Tomoe.
-A jesteście blisko? - zaciekawiła się.
-Nie! - krzyknęła Tenebris. - Akura, nie wciskaj jej kitów, bo sobie coś ubzdura.
-Co sobie ubzdurrram?
-Iv, daj spokój. Proszę... - jęknęła Kocica. - Ała... Moja głowa...
-No? No to jak tam z wami jest? - dopytywała Ivrel.
-A ty co taki markotny, Tomoe? - zmieniłem temat, znudzony warczeniem Iv i mało zabawnymi reakcjami Tenebris. - Co?
-Mam dość waszego jazgotu od samego rana - syknął Lis. - Jesteście dziś wyjątkowo uciążliwi.
-A ty co? PMS? - spytałem rozbawiony, a Tomoe posłał mi lodowate spojrzenie.

5 komentarzy:

  1. To chyba kolejny rozdział, kiedy nie mam nic do powiedzenia, ale wiedz, że byłam, przeczytałam i było miło. Tylko chyba zaczyna doskwierać mi nieznajomość Inuyashy, ale to szczegół.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń
  2. To normalnie frajda, odkrywać tu jak powstają zanpakuta.<3
    Akura-oh wymiata, ale i tak bym mu jebła, tak dla zasady. ;P Kooocham. I lisa kocham. I chcemy znalezxc weza, sssskarrrbie, chcemy. I chcemy sie bawic! Heeeh, 'nie wciskaj jej kitów bo sobie cos ubzdura" <3 Jej, no piękne. Piękne. Głupio sie czuje z takim krótki komentarzem (...) baniak mnie rypie cały dzien, chcialam jak minie łądnie swoj entuzjazm wyrazic (nie moglam usnac przez demony i lisy!), ale nie chce minac ;/
    <3
    Chce dalej chce wiecej.
    Ale cu knuje Tris? Bo pewne jest ze cos knuje, e? Hm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laurie - doceniam i rozumiem, ja też nie zawsze mam coś do powiedzenia, ale miło wiedzieć, że cały czas zaglądasz.

      Wilczy -No właśnie takie owiane tajemnicą to bylo, a gdzieś mi świtało z akcji że ten O.. kurwa nigdy nie pamiętam jego imienia, stworzył właśnie zampakto.
      No sie okaże, co knuje. Na razie mam pół rozdziału, ale może jutro jeszcze coś skrobnę. A na razie jutro kolejny Behind :D A tak już czekam na nadchodzącą akcję :D muahahaha

      Usuń
  3. akurat mi poki co prawo ponaglen nie przysluguje, ale, kurwa, kurzy Ci sie tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mi sie wydaje ze nie masz zbytnio prawamarudzic:p Zreszta i tak ledwo nadązasz czytac te moje wypociny ;) blokade cos mam... Napisalabys wreszcie swoj rozdzial to moze mi wena wroci.
      Tenebris

      Usuń