Rumors

Obecnie trwa mała reorganizacja bloga.

Polub Tenebris na fejsbukach i bądź na bieżąco z nowościami!

Wywiad ze mną by Kaori

Zapraszam również do udziału w projekcie: Grupa Pisania Kreatywnego!



Obserwatorzy

wtorek, 2 lutego 2016

Chapter 8

I chuj - pomyślałam, bo myślę raczej zwięźle. - Wstawiam to, co mam.


Part 1: Friends.

-Hanae! - usłyszałam, po czym Kirio Hikifune wzięła mnie w objęcia. - Hanae! Słyszałam, że znów idziecie w teren! To prawda?
-Wieści szybko się roznoszą - jęknęłam, ale uśmiechnęłam się radośnie. - Nie musisz się martwić.
Kirio miała ciemnoróżowe, długie włosy i kobiecą figurę. Była naprawdę piękna i wiele dziewczyn plotkowało o niej z zazdrością. Ja zazdrościłam Kirio tylko tej pogody ducha. Zawsze była taka radosna i serdeczna. Uśmiechała się do ludzi i nie szło nie odwzajemnić gestu. Przyjaciele nazywali ją swoim promyczkiem nadziei, bo faktycznie dodawała otuchy wszystkim w koło. Zaś w kwestii gotowania była niezrównana.
Bardzo się starałam, że dostać ją do swojego składu, ale niestety ojciec się nie zgodził. Siła składów musiała być w miarę równa, a nasz skład i tak był traktowany wyjątkowo pobłażliwie. Ostatecznie Kirio skończyła w grupie pierwszej pod dowództwem mojej matki, Katsumi.
-Uważajcie na siebie - poprosiła, wciąż ściskając.
-Tak, będziemy ostrożni. Nie martw się.
-Wiem! - krzyknęła, puszczając mnie, jakby właśnie wpadła na genialny pomysł. - Zanim wyruszycie, wpadnijcie do mnie. Przyszykuję wam trochę pysznego jedzenia. Musicie mieć energię do takiej wyprawy!
-Dobrze. Na pewno się zjawimy - obiecałam. - Musimy najpierw omówić plan działania ze składem Yamamoto.
-Trzymam cię za słowo.
-Daj spokój, nie odpuszczę takiej okazji. Gotujesz najlepiej w całym Soul Society! - stwierdziłam. - Pozostali też się ucieszą.
-Oi! Czy to nie nasza Hanae i Kirio? - zaśmiał się Daikoku. Wysoki, postawny mężczyzna o brązowych włosach i ciemnych oczach.Wraz z młodszą siostrą, Kofuku, należał do 3 składu pod dowództwem Kuchiki Ichizo, ojca naszego Toshio. - Dawno cię nie widziałem, Hana.
-To dlatego, że skład 4 jest ciągle w terenie - zawyła Kofuku, rzucając mi się na szyję i chichocząc radośnie.
Miała jasnoróżowe włosy i tego samego koloru oczy. Dziewczę drobnej postury, ale wbrew pozorom naprawdę silne. Posiadała bardzo niezwykła zdolność do kontroli youkai, co było bardzo przydatne w walce, ale także niebezpieczne, bo przyciągała je do siebie na potęgę. Dlatego usadzili ją z Daikoku w Trójce, która tak jak Jedynka strzegła bardziej Soul Society i co najwyżej najbliższej okolicy bramy Senkai.
-Kofuku, Daikoku - uradowałam się. - Miło was widzieć.
-Znowu gdzieś ruszacie, prawda?
-Tak. Niestety, ale to był nasz pomysł, więc...
-Nie dajcie się tam zabić - mruknął Daikoku.
-Jasna sprawa - zaśmiałam się. - Wiesz, że nasza grupa wychodzi bez szwanku ze wszystkich kłopotów.
-Tak, ale ta biała gadzina... To naprawdę niepokojące.
-Zajmiemy się tym - obiecałam. - Zajmiemy się.
-Wiem, Hana, jesteś silna, ale to nie zwalnia cię z obowiązku, żeby być ostrożną - naburmuszyła się Kofuku.
-Tak, ale nawet jeśli zapomnę, to wy zawsze mi o tym przypomnicie - stwierdziłam z uśmiechem.
-A ty znowu gdzieś leziesz! Kiedy przyjdziesz na sparing, Hanae!
-Tenjiro! - krzyknęłam na widok wysokiego mężczyzny o czarnych włosach i ciemnych oczach, o wyglądzie i zachowaniu Yakuzy, a mimo to, świetnie odnalazł się w pierwszym składzie - Już miesiąc minął od naszej ostatniej walki. Nie wywiniesz się tym razem.
-Jutro wyruszam w teren - jęknęłam.
-Wiem, dlatego musze sprawdzić, czy jesteś w formie - zaśmiał się szyderczo Tenjiro.
-Tenji, daj jej spokój - skarciła go Kirio, a gdy chciał powiedzieć coś jeszcze, przyłożyła mu papierowych wachlarzem w głowę. - Hanae musi wypocząć.
-Dobra, dobra.


Part 2: Second team.

Hanae poinformowała mnie o rozkazach. Mieliśmy ruszać zaraz następnego dnia. Wspomniała także, bym wraz ze swoim składem udał się do Oetsu. Podobno miał dla nas jakąś broń. Niewielu shinigami używało broni. To zależało od zdolności. Na przykład Toshio z czwórki używał sztyletów. Aizen Reiko, której zdolnością było tworzenie iluzji, również posiadała broń, żeby móc się bronić przed bezpośrednimi atakami. Natomiast tacy jak ja, czy Hanae, nie musieli używać broni, gdyż nasze zdolności były typowo ofensywne i najbardziej skuteczne.
Na koniec rozmowy, chociaż niechętnie, Hanae wyjaśniła mi, co zaszło w zamku króla dusz. Wyraźnie ciężko było jej o tym opowiadać, ale rozumiała, że powinna mnie poinformować o wszystkim. Mimo to, musiałem ją trochę przycisnąć, co rzadko się zdarzało. Siostra była bardzo obowiązkowa, trzymała się zasad i zawsze postępowała właściwie.
Teraz musiałem te informacje przekazać ludziom ze swojego składu. Dlatego siedzieliśmy w moim gabinecie, popijając herbatę i omawiając plan działania.
-Czyli generalnie wszystko dlatego, że  schrzaniła sprawę - stwierdziła Tsukiaisuishou. Dziewczyna z mojego składu o białych włosach i niebieskich oczach. - Najsilniejsza shinigami, która miała być naszą nadzieją, nie była w stanie nic zrobić i przez to nasz król, który dał nam moc, generalnie umiera?
-To nie wina Hanae - zaprotestował Akihito, błękitnooki blondyn z rodu Miyagi. - Gdybyśmy zorientowali się prędzej.
-Bronisz jej, bo ci się podopa - warknęła.
-A ty o wszystko ją obwiniasz, bo jej nie lubisz.
-Proszę, dajcie spokój - wtrąciła się Reiko. - To nie czas na to. Musimy się skupić i współpracować, jeśli chcemy ochronic Soul Society.
-Rei ma rację - stwierdził Shougo, który dotychczas milczał. - Mamy zadanie do wykonania i na tym należy się skupić. Yamamoto, mów dalej.


Part 3:  Some time alone.

Mijał już tydzień naszej podrrruży, a wciąż nie znaleźliśmy białego węża. Byliśmy jednak blisko, bo napotkane youkai, pod grrroźbą, przekazały nam inforrrmację, że jesteśmy na dobrrej drrrrodze. Od  krrryjówki gada dzielił nas już tylko jeden dzień marrrszu przez górrry.
Ale terrraz słońce chyliło się ku zachodowi i Trrris nalegała na rrrrozpalenie ogniska. Jednym machnięciem ostrrrych pazurrrów oberrrwała gałąź i zmiażdżyła, łamiąc na kawałki, by można było rrrozpalić ogień.
-Tomoe, machnij ogniem - powiedziała, rrrrozsiadając się pod drzewem. - No już, bo zimno.
-Koteczek zmarzł? - zaśmiał się Akurrra-oh.
-I co z tego? - prrrychnęła w odpowiedzi.
-Rrrozejrzę się po okolicy - oznajmiłam.
-Tomoe, pójdziesz z nią? - spytała Trrris.
-Tomoe ogień, Tomoe idź... - skwitował lis, marrrrszcząc brrrrwi. - Jak ci ogon podpalę to od razu ci się cieplej zrobi - zagrrroził.
-Z tobą będzie bezpieczna - nalegała Trrris.
-No idź - ponaglił go Akurrra.
-A to sama sobie nie porrradzę? - zaprrrrotestowałam. - A właśnie, że porrradzę.
-Nie twierdzę, że nie - odparrrła Trrris, patrząc na mnie znacząco. - We dwójkę zawsze jest raźniej.
-Rrraźniej, ale nie rrrozrabiajcie tutaj.
Rrruszyliśmy z wolna na mały zwiad.Tomoe zdawał się być zamyślony i nie wyglądał na sprrragnionego rrrozmowy. Ale lisy mi się przecież należą z zasady, bo jestem wilkiem.
-Co kombinujesz? - spytał.
-Nie mam pojęcia o co ci chodzi.
-Zawsze jak coś kombinujesz to twój ogon wiruje podejrzanie.
-Wirrrruje, wirrruje, a co ja wirrrówka jestem? - warrrrknęłam. - Też masz ogon. Nawet dwa.
-Co? - zdziwił się.
-Nic. Nie odzywasz się zbyt dużo odkąd wyrrruszyliśmy.
-Nudzi mnie ta wycieczka. Zresztą mam wrażenie, że nic nie znajdziemy.
-Naprrrawdę? Trrrochę szkoda, ale jeśli chcesz, mogę ci urrrozmaicić czas - zaprrrroponowałam, szczerząc zęby. - A może tęsknisz za sparringami z Trrris? Sama na sam...
-Nie bardzo.
-To co ty na mały sparrring ze mną? - spytałam, oblizując usta.
-Wiesz, że nigdy nie odmawiam takim atrakcjom.
-To świetnie - mrrruknęłam, rzucając się na niego.
Powaliłam go na ziemię i rrrraz jeszcze oblizałam usta, szczerząc rrrradośnie kły.


Part 4: A pendant.

Wróciliśmy do wioski. Kagome właśnie rozprawiała o czymś z Kougą, a Inuyasha psioczył na cały świat za to, że wcześniej go zganiła. Mi zaś przyświecał jeden cel. Nauczyć się tego zaklęcia z naszyjnikiem, jaki miał hanyou. To mogło okazać się przydatne.
-Chcesz się tego nauczyć? - strapiła się Kaede. - Do tego musiałabyś najpierw zostać miko. A nie każdy ma predyspozycje.
-Ale ja tak właściwie to jestem miko - oznajmiłam spokojnie. - W rodzinie Ise, od pokoleń, szkoli się przynajmniej jedną miko na 10 lat. Padło na mnie, ale to nie wyklucza się z byciem łowcą. To nawet pomocne.
-Nie wspominałaś o tym wcześniej.
-Uczyli mnei by nie zdradzać o sobie zbyt wiele bez potrzeby. Warto mieć asa w rękawie.
-Dobrze - zgodził się kobieta. - Przekażę ci jak to zrobić. Ale tylko jeśli pomyślnie przejdziesz mój test. Rozumiesz?
-Tak.
-A nawet wtedy jedyne, co mogę zrobić to dać ci wytyczne, bo niemożliwym jest się tego nauczyć. Nie ma czasu na praktykę.
-Rozumiem doskonale.


Part 5: Fear.

Obserwowałam jak Ivrel znika pomiędzy drzewami w towarzystwie Tomoe. Niech dziewczyna ma coś od życia. Dobrze, że się w porę zorientowała, o co mi chodzi. W pierwszej chwili pomyślała chyba, że chciałam zostać sam na sam z Akurą. A nie chciałam. Ani odrobinę. Czułam się zagrożona w jego towarzystwie, bo miałam wrażenie, że przejrzał mnie na wylot. Domyślał się, co zrobiłam i nie podobał mi się ten fakt. Zbyt łatwo szło mu odczytywanie moich intencji. To źle.
Zjeżyłam się, gdy Akura usiadł obok, a gdy objął mnie ramieniem, miałam ochotę odgryźć mu te łapę. Powstrzymałam się jednak. Ivrel nie wybaczyłaby mi, gdybym go uszkodziła. Zresztą to byłoby trudne zadanie. Drań był nieśmiertelnym diabłem.
-Coś nie tak? - spytał, wyczuwając, że jestem spięta. - Coś cię martwi?
-Twoja nagła chęć zaprzyjaźniania się - oznajmiłam. - Zabieraj łapska. Natychmiast.
-Daj spokój. Nie mam złych zamiarów.
-Ale ja mam, jeśli się nie odsuniesz - warknęłam.
-Dlaczego?
-Świetnie się bawisz, z łatwością doprowadzając mnie do szału.
-Doprowadzam cię do szału? Ho... - mruknął Akura.
-Nie w tym sensie - syknęłam, strosząc się. - Wkurzasz mnie, bo mieszasz się w nieswoje sprawy.
-Jestem tylko ciekawy, co ukrywasz.
-Nie pomyślałeś, że ukrywam to z jakiegoś powodu?
-Jakiego?
-Czy to ważne? - odparłam wymijająco.
-Ważne - stwierdził, przyszpilając mnie do drzewa, a jego twarz była niebezpiecznie blisko. - Boisz się.
-Nie ciebie.
-Ale czegoś się boisz. Chcę zobaczyć ten strach, wyciągnąć go na światło dzienne. Obnażyć.
-Obnażyć to możesz jedynie moje kły - wycedziłam przez zęby, a on oblizał usta. - Jesteś nienormalny. - Przerażał mnie. - Odsuń się albo użyję na tobie TEGO.
-Nie użyjesz - zaśmiał się. - Nie odważysz się, bo ucierpisz na tym tak samo, jak ja. Jeśli nie gorzej.
-Strach jest wpisany w moją egzystencję. Oswoiłam go - oznajmiłam, patrząc prosto w oczy Akury. - Za to w twoje życie wpisana jest samotność, z którą nie umiesz się pogodzić.
-Nie rób tego. Przecież żartowałem. Na żartach się nie znasz?
Teraz to on się przestraszył, gdy moje oczy błysnęły złowieszczo.
-Więc mnie do tego nie zmuszaj - mruknęłam, rezygnując z użycia mocy. Nie chciałam mieć koszmarów, zwłaszcza, że nie byłam sama. - Rozumiesz?


Part 6: Follow me.

Wszyscy zebraliśmy się na polanie nieopodal bramy Senkai. Skład pierwszy oraz czwarty, połączone w jedną grupę wypadową w celu znalezienia i pokonania Berith. Naszą jedyną wskazówką był biały wąż i tego zamierzaliśmy się trzymać. Nie byłam pewna powodzenia misji, lecz gotowa na wszystko, by pokonać wroga za wszelką cenę.
Nagle zerwał się porywisty wiatr, doszczętnie psując moje uczesanie. Wzmagał się coraz bardziej, aż straciłam przyjaciół z pola widzenia. Przez chwilę nie mogłam nawet złapać oddechu. Jednak doskonale wiedziałam co się dzieje. Zacisnęłam dłonie w pięści i wrzasnęłam:
-Otohiko!
-Tak słońce? - usłyszałam jak na zawołanie, a wiatr natychmiast ustał.
-Zabiję, no po prostu zabiję - warknęłam, spoglądając na pstrokato ubranego rudzielca. - Powinieneś być w Soul Society.
-No już, już, bez nerwów - powiedział Mikage, pojawiając się za mną. Przeczesał palcami zmierzwione blond włosy i zabrał się za poprawianie moich, które teraz były w absolutnym nieładzie. - Nie denerwuj się.
-Właśnie - przytaknął Otohiko. - Złość piękności szkodzi.
-Co tu robicie?
-Chcieliśmy was tylko kawałek odprowadzić - oznajmiła Kofuku, wyskakując zza pleców brata.
-Wy też? - jęknęłam.
-To nie zabawa - wtrącił się Toshio.
-Jak zawsze poważny.
-Przydałoby się, skoro już idziemy na tak karkołomną misję - stwierdziła Tsukiaisuishou.
-Się nie odzywaj lodowa wróżko - warknął Ban.
-Dajcie spokój - poprosił Akihito. - No już.
-To jest po prostu nieprofesjonalne, nie rozumiem dlaczego mamy z nimi pracować - marudziła Tsuki.
-Zamknij się po prostu - denerwował się Ban. - Yamamoto, ogarnij swoich ludzi.
-Ty też się uspokój - Toshio próbował ratować sytuację.
-Spokój! - zagrzmiałam. - Natychmiast! - Zapadła cisza. - Mój błąd. Mogłam ro zrobić od razu - przyznałam. - Kto nie chce iśc na tą misję, może tu i teraz wrócić do Soul Society bez żadnych konsekwencji. Jasne?
-Nikt nie wraca - zadeklarował Akihito. - Skład drugi ma do wykonania zadanie. Nie wycofamy się, prawda Yamamoto?
-Dokładnie.
-W takim razie ma być spokój - wycedziłam.

4 komentarze:

  1. ...

    czekaj, ogarniam czerep.

    OdpowiedzUsuń
  2. znaczy sie czyli...

    *przewija strone, czyta jeszcze raz.*

    aha...

    *i jeszcze raz*

    yhym.

    *i jeszcze*

    No z której strony bym na to nie spojrzała, a jestem osttanio dość wyciszona, to jednak wychodzi mi, że ten sparrrrring... to TAKI sparing ;D i ma cos wspolnego z tarzaniem sie po ziemi wśrrrród liści i dobierrraniem sie do lisów barrrdzo dosłownie. :D
    ok, to ja chce teraz sparrrring z Banem!!!!! ;D
    ale jeszcze akure kcialam. dzizys. duzo mi sie kce. ale eliminowac kogos jest takie... be.

    Oi, dziewczynno. Wiedzialam, ze mam tu przyjsc wyzebrac something, to lepsze niz jakas inna terapia ;D

    sorry, ale tak sie rozochociłam, ze nie wiem czy dam rrade skomentowac pozostala czesc rozdzialu!

    kolejna postac ktorej jestem ciekawa, reiko aizen. az mnie zmrozilo, jak te nazwisko mi sie rzucilo z ekranu. wgl szalenie duzo postaci tu mamy na nacient. i zadnych statystow. wszystko ogarniasz. chetnie bym tu popatrzyla na takie... nie wiem jak to nazwac... u tolkiena w ksiazkach na koncu byly takie genealogie np. zeby zobaczyc takie rozrrysowanie, jak pieknie sie to wszystko laczy, przeszlosc soul society z teraxniejszoscia. czaisz. koniecznie rozrysowane na starym, pachnacym ksiazkami, pozolklym papierze ;D

    a terrraz ce do Bana!

    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zrobiłam Ci TAKI sparing. Nawet Tris mówiła, że coś się Iv od życia należy.
      Ale pohamuj instynkty. Zanim Iv i Ban się spotkają to jeszcze hohoho czasu.
      Hm... W zasadzie nie mówię nie. Mogłabym zrobić chociaż zarys drzew genealogicznych i takie schematy. I tak nie zdradzą mi akcji,a sprawa klanu Noah wyjaśni się zarówno tu jak i na behindzie, więc ze sobą te rzeczy nie kolidują. No. No. Mogę nad tym pomyśleć. I wstawić na przykład listę które to demony, a kto shinigami. Faktycznie.

      Usuń
  3. Skrzywiłam się na widok Aizena i Miyagi. Tak, wiem, to 1000 lat wcześniej, ale i tak. No co zrobię, skoro źle mi się kojarzą? Nie lubię i już. Tak z zasady.
    Tris, przestań tak rozporządzać Tomoe. To nie jest "przenieś, wynieś, pozamiataj", no. Akurą sobie rozporządzaj, nie Tomoe.
    Otohiko! Wielbię jego seiyuu.
    Chyba ten komentarz nie ma sensu, ale trudno.
    Pozdrawiam
    Laurie

    OdpowiedzUsuń